Skip to content

Rojnik murowy. Sempervivum tectorum – roślina, która leczy wszystkie rany.

Rojnik murowy należy do rodziny gruboszowatych (Crassulaceae)
Jest niewielką rośliną składającą się z grubych mięsistych liści tworzących rozetę osiągającą średnicę 20 cm.
W naturze występuje na terenie Półwyspu Iberyjskiego, w Alpach, Sudetach, na Kaukazie. Bardzo często porasta dachy starych domów i mury – stąd nazwa. Jest niezwykłą roślinką, która do przeżycia potrzebuje czasem jedynie okruchu piasku gdzieś w szczelinie, za to lubi słońce i nie należy mu go żałować.

Rojnik wylądowanie w dziale z leczniczymi roślinami z numerem 1 wywalczył sobie bezpardonowo, że tak powiem. Zrobił na mnie powalające wprost wrażenie i jeśli znajdę więcej takich roślin jak Rojnik to zmienię, nazwę działu na „rośliny cudotwórcze i magiczne”.

W książce zielarskiej można wyczytać krótką lakoniczną notkę, że Rojnik działa bakteriobójczo, moczopędnie, ściągająco, regenerująco i że przyspiesza gojenie.

Ale okoliczności pozwoliły mi przetestować Rojnika w warunkach, że tak powiem „bojowych”.
Odkąd dotarło do mnie wreszcie, że przemysł farmaceutyczny truje ludzi, a nie ich leczy (zwierzęta z resztą też) staram się unikać jakichkolwiek farmaceutycznych trucizn jak przysłowiowej zarazy.
No ale zdarzyła się sytuacja trudna, mój kot wrócił pewnego razu z wielgachną raną na zadku. Rana się nie chciała goić, zaczęła ropieć, a była tak duża, że swobodnie można było w nią włożyć czubek palca dłoni. Kot z bólu aż zaczął utykać, co nie przeszkadzało mu na tej zaropiałej ranie leżeć na brudnym piachu.
Zazwyczaj w takich sytuacjach zabieram go na pogotowie weterynaryjne, potem kot dostaje przez tydzień antybiotyk, a po 5 dniach zdejmuje się mu opatrunek, w którym zwierzak ma unieruchomioną połowę ciała przez ten cały czas – tak terapia takich rzeczy wygląda w ujęciu medycyny klasycznej.

Jednak tym razem, mimo wielkich obaw i niedowierzania – sięgnęłam po Rojnika. Zerwałam 1 mięsisty listek, zmiażdżyłam go i wycisnęłam świeży sok rojnikowy na ropę i tę wielką dziurę w kocim zadku. Kot nie protestował, nic go to nie bolało. Po czym położył się znowu na ranie w piach… Kto ma czworonoga w domu ten wie, że w domowych warunkach nałożenie opatrunku na zadnią część ciała jest raczek awykonalne.
Wieczorem obejrzałam ranę – RANA BYŁA SUCHA I ZASKLEPIONA!!!!!!!!!!!!!!!!! nie było śladu ropy, tylko ślicznie zawiązany strupek, tworzący naturalny opatrunek dla gojącej się pod spodem rany.
Zrobiłam kolejną aplikację soku ze świeżego rojnikowego listka, a potem rano następnego dnia 3. Więcej nie było trzeba! Rana goiła się niemalże w oczach i po kilku dniach w tym miejscu była już tylko łysa biała plamka na kocim zadku, żadnej blizny nic!

Czytaj także:  Czas na Forsycję - silni i śliczni :)

Antybiotyk by do 3 dni walczył z ropą, a rana może zaczęła by się zasklepiać i osuszać po tygodniu. Tu efekt tygodniowej antybiotykoterapii był widoczny po PIERWSZEJ (!) aplikacji. Jakby wylałam na ranę jakąś cudotwórczą substancję. ( a było tego nie litr tylko kilka kropel! tyle co w jednym listku małego Rojnika)

Czyli reasumując Rojnik w magiczny sposób działa na rany, nawet te najgorsze, brudne i ropiejące – parę kropel robi czary mary, pojawiają się rozbłyski światła i dym – i taadaaam!! – skóra zdrowa 🙂

A teraz Rojnik odsłona druga – magiczne działanie na błony śluzowe.
Od dziecka cierpię (czy raczej powinnam napisać, że cierpiałam) na afty – małe cholernie bolące nadżerki błony śluzowej w buzi. Jak się pojawiają to mówić z bólu nie można. Ich powstawanie zawdzięczamy chwilowym kaprychom małych drożdżaków normalnie zamieszkujących jamę ustną człowieka. Kiedy spada nam odporność, a mówiąc szczegółowiej, jeśli nasze pH w komórkach przejdzie za bardzo w kierunku kwasowym, to wtedy drożdżakom szajba odwala i zaczynają swojego gospodarza atakować w bardzo perfidny i bolesny sposób.
Na studiach medycznych pisałam pracę na ich temat, a ponieważ były i moją zmorą, to przepytałam cały oddział zakładu Farmakologii Klinicznej, co wiedzą na temat leczenia tej przypadłości.
No więc klasyczna medycyna radzi mieszać Nifuroksazyd z kwasem borowym i smarować tym zaatakowaną błonę śluzową – uwierzcie, tortura godna średniowiecznych katów w podziemiach zamków – skala bólu jaki powoduje to ustrojstwo,by im się podobała. Po kilku aplikacjach i raczej mizernych efektach leczniczych uznałam, że to lekarstwo jest gorsze od choroby i przez dalszy ciąg lat wolałam już przeboleć posiadanie afty w buzi niż je leczyć. Taka nadżerka błony śluzowej goi się około tygodnia samoistnie, z wyżej wspomnianą terapią farmaceutyczną też tyle samo.

Czytaj także:  Żyworódka Pierzasta - roślinna apteczka - czyli "all in one"

No i znowu na scenę wychodzi mały, skromny Rojnik.
Przedwczoraj skaleczyłam się w buzi i oczywiście zrobiła mi się afta. Pojechałam zwyczajowo, czyli cierpię i milczę, ale wieczorem przypomniałam sobie, że zaraz zaraz mam Rojnika.
Podobna aplikacja jak na ranę zewnętrzną, czyli 1 listek i przez chwilę trzymałam całość miazgi rojnikowego liścia na chorym miejscu w ustach.
Tu jest trochę trudniej substancjom leczniczym działać, ponieważ usta non stop opłukiwane są przez ślinę, która wszystko co w środku jest wypłukuje. Ale jak widać, nie stanowiło to przeszkody, by sok z Rojnika zadziałał.
Rano obudziłam się bez bólu z ZASKLEPIONĄ AFTĄ! Jeszcze troszkę czuję pod językiem małą rankę, ale nic nie boli, mogę normalnie mówić – czas od aplikacji do totalnej poprawy to kilka godzin. Dla przypomnienia chemiczne farmakotyki nie były w stanie osiągnąć tego na przestrzeni tygodnia.

Jakby co to, ja nie mam więcej pytań :] , ale ta zagojona afta zmusiła mnie do napisania tego artykułu.

Rojnik jest rośliną chronioną, ale z łatwością dostaniesz go w pierwszym lepszym sklepie ogrodniczym, ponieważ Rojnik jest niebywale popularną roślinką na skalniaki. Łatwo się rozrasta, a nabyć go można za zawrotną kwotę od 3 do 8zł.

Podaję jeszcze inne zastosowania lecznicze, których ja bezpośrednio jeszcze nie wykorzystałam, a znalazłam je w podręczniku zielarskim

Sok z liści – w nieżytach jamy ustnej, gardła, dziąseł, w anginie, bólach zębów, paradontozie
Kataplazmy z liści łagodzą bóle reumatyczne i nerwobóle
Przymoczki nasączone sokiem z liści leczą oparzenia I i II stopnia, odleżyny, stany zapalne skóry, błon śluzowych, oczu, spojówek, ukąszenia owadów, drobne dermatozy, usuwają plamy, piegi, brodawki.
Tampony nasycone sokiem z liści, wprowadzone do nosa łagodzą nieżyty nosa i nosogardzieli.
Wlewy doodbytowe odwaru z liści leczą żylaki odbytu i niszczą robaki jelitowe.

Czytaj także:  Pokrzywa: chwast do jedzenia i leczenia

Młode listki i pędy Rojnika można przyrządzać i spożywać jak sałatę lub dodawać do sałatek i surówek.

Kliknij i oceń

Shopping cart