Skip to content

Miodzio Słodki, czyli najsłodsze dziecie na świecie! (prolog)

 

Dawno, dawno temu

Za siedmioma górami

Za siedmioma rzekami,

Za siedmioma lasami,

I za siedmioma mieczami

wbitymi w ziemię

(jak mówią legendy)

Wznosiło się piękne miasto

Nazwane przez Pierwszego Króla, Mieczogrodem

I tak też zostało.

W tym jakże pięknym i cudownym miejscu

Stolicy Mieczlandu,

Mieszkał lud Mieczy.

Szczęśliwy to był ród i bardzo mądry

A i na szermierce się znał

Znany był z męstwa i ze zwycięstwa

Nad każdym, kto nieuprzejmie

Powiedział coś złego o Mieczach…

Więc opiszę tu same dobre rzeczy.

Ich twarze z natury rzeźbi uśmiech Dalajlamy

I zamiast biegać, skaczą z miejsca na miejsce

Jakby mieli sprężynki w nogach

Panie i panowie i dzieci

Każdy ma swój miecz, chociażby drewniany

Bo często pojedynkują się między sobą

Dla nauki i zabawy.

* * *

Najlepszą z nowin swego czasu

Była wieść o tym, że Królowi Mieczy

(Którego twarzy nikt nigdy nie widział,

z powodu wzrostu, bowiem jego głowa sięgała chmur

A Król, jak to Król, nie ma w zwyczaju przed nikim się kłaniać)

Urodził się tuptuś.

A co to za tuptuś? Można zapytać mieszkańców Mieczogrodu…

Tuptuś to mieczowe niemowlęcie

Bardzo ruchliwe i śmieszne

Rozrabiające nawet bardziej niż stado łososi.

Każdy tuptuś jest jednak inny.

Jeden tuptuś będzie miał kręcone włoski

Drugi zaś ciemniejsze oczka

Trzeci może mieć dłuższe nóżki

A czwarty pulchniejsze rączki

Jednak, czy duży czy mały, czy zgrabny czy niezgrabny

Tuptuś zwinny jak małpka, pełzającym ruchem dżdżowniczki

Potrafi wspiąć się wszędzie.

Stąd, na Króla Mieczy często wdrapywał się nasz przyjaciel Tuptuś,

Będąc Księciem Mieczlandu

Mógł pozwolić sobie na przywilej wejścia na głowę Królowi

I oglądania świata zza chmur.

A jakże piękny to był Tuptuś!

Wszystkie służki pałacowe były co do tego zgodne

Piękniejszego dziecka świat nie widział!

Ale nawet nie to było jego największa zaletą

Otóż, nasz młody książe był bardzo słodki.

Królowa Mieczy, a mama Tuptusia

Nazwała go Miodzio,

A zdaniem Króla, był on najsłodszym dzieckiem na świecie

A władcy nikt nie śmiał sie sprzeciwić

Tak oto świat poznał

Miodzia Słodkiego, Najsłodsze Dziecie Na Świecie!

Księciu niczego nie brakowało

Mógł się bawić do woli

Rozkazem Króla, nikt niczego mu nie odmawiał

A w szczególności, słodyczy.

Jadł bardzo wiele czekoladek i ciast

Tak dużo, że nadworny cukiermistrz nie nadążał z ich pieczeniem!

Królowa przestrzegała Miodzia przed namiarem słodkości

Że szkodzi na zęby

Ale rosnący jak na drożdżach tuptuś

Nie słuchał swojej mamy tak długo, aż zaczęły go boleć mieczne zęby

I nieszczęśliwy stał się nasz Książe

I cały dwór skakał wokół niego, aby mu dogodzić

(niektórzy skakali w kółko, nawet robiąc salta)

Ale niewiele to pomagało

Król po naradzie decyzją władcy

Ogłosił, że zabrania wszystkim zębom na dworze

Boleć do odwołania

Miodzio Słodki, posłuszny tacie przekonał zęby

Aby nie bolały i z czasem, gdy zaczął jeść zdrowo

Nie dokuczały mu już więcej.

„Tuptusiu mój Słodki” rzekła Królowa

„Nie wszystko co smaczne, jest zdrowe

Jedz owoce i warzywa

Pij mleko, a urośniesz duży i silny, jak sam Król”

Tuptuś tuptał z radości wiedząc, jak będzie duży

I nie mógł się doczekać.

Po pewnym czasie, choć już chodził i skakał

Dość sprawnie, to jednak pozostawał mały

Chociaż dziwnym sposobem, wszyscy na dworze

(Gdy on był obok)

Stawali się mniejsi od niego…

* * *

Czas mijał, dzień za dniem Miodzio spędzał w pałacu

Często patrząc za okno

Oglądał jak mieszkańcy Mieczlandu

Skaczą z miejsca na miejsce

W codziennym pędzie.

Szczególnie lubił patrzeć

Jak bawią się inne tuptusie

Chociaż sam już przestał nim być

Podrósł i stał się berbeciem.

Berbecie są ciekawe świata

Wszędzie chodzą, o wszystko pytają

Sypiają, tylko z nudów

Grymaszą przy jedzeniu

I bardzo chcą mieć swojego zwierzaczka.

Dwór w prezencie urodzinowym

Ofiarował księciu cały park zwierzaków

Lecz Miodzio był niepocieszony.

„Chcę mieć przyjaciela!”

Żądał Książe, a dwór dwoił się i troił

Żeby takiego przyjaciela sprowadzić

Spytano nadwornego mędrca o radę

Ten przeciągnął dłonią kilka razy po brodzie

I rzekł: „Przyjaciele nie rosną na drzewach

Każdy sam ich znajduje i sam pielęgnuje

Ale że Miodzio, nie powinien wychodzić z zamku

To niech przyjaciel sam do niego przyjdzie!”

Dwór ogłosił ludowi, że szuka przyjaciół dla młodego księcia

Ustawiły się kolejki przed pałacem

I każdy miał szansę pokazać się księciu

Oj kogo to tam nie było!?

Był przedni szermierz, Wujcio Szybkie Ostrze

Co potrafi mieczem pokonać każdego

A i różyczki i inne kształty wytnie

Z owoców i warzyw,

Śmiał się przy tym i dowcipkował

Kręcąc zawadiackim wąsikiem

Kolejnego sprowadzono szamana

Z Dzikiej Puszczy

Tak dzikiej, że nikt tam mówić nie potrafi po mieczowemu

I na każde pytanie, opalony, chudy szaman

Śmiesznie ubrany w pióra

Odpowiadał: „Papajo”, rozglądając się zdzwiony po sali

Gdy go zapytano skąd przybywa

Zaczął udawać różne zwierzęta

Małpę, pumę, krokodyla i co najlepiej mu się udawało – papugę.

Lecz trzeci gość był najbardziej osobliwy

Oto w wielkim akwarium na kółkach

Do Sali Tronowej przybył elegencki jegomość w kapeluszu.

Wjechał on rydwanem, złożonym z akwarium na kółkach,

zaprzężonego w dwa, wielkie ślimaki.

Ani dwór ani Miodzio Słodki nie widział nigdy łososia w garniturze

A szczególnie takiego, co potrafiłby robić salta i inne sztuczki!

„Skacze jak delfin” mówili jedni

„A jaki ma ładny garnitur” szeptali drudzy

Miodzio Słodki klaskał z radości, widząc tak wesoło pluskającą rybę.

Król ciesząc się uśmiechem syna

Chciał już kończyć występy

Gdy nagle wypchnięty z tłumu gapiów

Wyszedł przed majestat dworu

Mały chłopiec.

Był cały brudny i wstydził się spojrzeć na Księcia

Miał rozczochrane, kasztanowe włosy

I duże, brazowe oczy, chodził w dziurawym ubranku.

Dwór spojrzał podejrzliwie na chłopca, co nie dodawało mu odwagi.

Spytał po chwili Herold: „Czy ty też chcesz być przyjacielem Księcia?”

„Tak…” ledwie odpowiedział malec

„A w czym możesz zaciekawić Księcia?”

Chłopiec milczał, robiąc kilka kroków w tył.

„Ma dobre serce” zawołała jego mama z tłumu

„I zawsze był pociesznym i słodkim dzieckiem…”

Na te słowa przeraził się dwór

A Król wstał z tronu

Chłopiec przestraszony prawie już chciał uciec

Lecz zatrzymała go straż.

Miodzio Słodki krzyknął głośno, choć uspokajała go Królowa

„Tylko ja jestem słodki!”

Strażnicy pochwycili i rodzinę chłopca a tłum się przestraszył

Biadali co to będzie i co to będzie

Obawiali się, że Król skruci ich wszytskich o głowy.

Lecz tak się nie stało

Chłopiec wyrwał się strażnikom

I pobiegł przed siebie a zdzwiony Książe nawet nie drgnął.

Malecz wtulił się w księcia, po czym patrząc mu prosto w oczy

(a było one wielkie i pełne łez)

Powiedział: „Nie rób nam krzywdy”.

Wszyscy wstrzymali oddech.

Ani jedna głupia myśl, nie latała po sali.

Książe przyjrzał się oczom chłopca

I zrozumiał, że on również był bardzo słodki.

Książe z płaczem uciekł do swojego pokoju

Za nim pobiegła Królowa

Za nią pobiegł dwór

A za nimi Łosoś i Szaman z Wujciem, pchający akwarium.

Miodzio zdjął buta i rzucił nim o ścianę

Mówiąc, że „Nie chcę złotych butów

Nie są słodkie!

Ani korony, bo też nie ma smaku

Ani tych głupich ubrań

Wszystko to głupie

Mama mnie oszukała

Nie jestem najsłodszy na świecie!”

Królowa zamknęła drzwi

I usiadła obok Miodzia

Chciała go przytulić, lecz ten się bronił

„Kłamczucha!” mówił

„Ten chłopiec ma piękne oczy

I jest słodszy niż ja

Aż mi wstyd, że jestem księciem”

„Miodziu, ten chłopiec, dwór i sam Król

Uważają, że słodszego poza Tobą nie ma na świecie.”

„Nie prawda”

„Chłopiec nazywa się… Jesienny Liść”

„Liść…”

„Liście nie są słodkie”

„Ale bywają złote jak miód”

„On bardzo chcę zostać Twoim przyjacielem”

Miodzio kazał wezwać chłopca

Wcześniej do sali wcisnęli się łosoś i szaman

Ryba, o dziwo, dreptała ochoczo, lecz powoli

W końcu płetwami nie chodzi się tak łatwo, jak w butach.

Na każde pytanie Miodzia, łosoś cmokał w powietrzu

A szaman opowiadał: Papajo, czasem wesoło gdacząc jak kura.

Miodzio złościł się z początku,

A potem śmiał się z każdej odpowiedzi

Łosoś zachwycony zrobił salto w powietrzu i ukłonił się nisko.

Wszedł chłopiec wraz z jego mamą, za nimi stała Królowa.

„Myliłam się, mości Książe” powiedziała mama Jesiennego Liścia

„Tylko Ty jesteś słodki, a mój syn jest… poprostu sympatyczny

Jestem pewna, że się polubicie”

Chłopiec przytaknął, Książę sprzeszony, zarumienił się

I przytulił nowego przyjaciela.

Wujcio Szybkie Ostrze, widząc radość zebranych

Przyniósł wszystkim jabłka w kształcie pączków róży

I każdy zajadał je ze smakiem.

Nawet Alfred Łosoś skusił się na jedno.

 

Kliknij i oceń

Shopping cart