Nasza cywilizacja spłyciła kwestię ubioru do płaszczyzny skomercjalizowanego stylu.
Została spuszczona zasłona milczenia na to, jak ubranie działa na nas – a działa, i to bardzo. Działają nie tylko kolory – jako chromatograficzne oddziaływanie długości fal świetlnych odbitych i wchłoniętych przez barwne płaszczyzny. Działają też kształty i oczywiście znaki i symbole, w które przyozdobione są nasze stroje.
Zupełnie inną kwestią jest też sposób powstawania rzeczy, które nosimy – intencja, z którą dana rzecz powstaje i proces powstawania (jego warunki) – to wszystko zapisane zostaje w matrycy energoinformacyjnej każdego przedmiotu, oczywiście ubrań także. Używanie potem takiej rzeczy wiąże się z ciągłym kontaktem z ową matrycą przedmiotu.
Choć wszystko odbywa się w sposób niewidoczny dla oczu, przesądza o jakości użytkowania tego przedmiotu i o ostatecznej jego przydatności.
Rzeczy wychodzące z fabryki np w Bangladeszu czy Chinach nie tylko jakość widoczną dla oka będą miały złą..(*) Rzeczy te mają zapisaną w sobie pierwotną intencję swego powstania ( = by korporacja zarobiła więcej) i w procesie powstawania dopisane do tego zostają odczucia osoby, która to tworzyła, potem odczucia osób, które to transportowały i które to potem sprzedawały Tobie. Jeśli ktoś w tym procesie został skrzywdzony, zostaje to zapisane w strukturze energoinformacyjnej przedmiotu i wpływa na jego dalsze użytkowanie. Chcę powiedzieć niniejszym, że taki zapis będzie promieniować i tym samym oddziaływać na użytkownika ostatecznego..
Będziesz na nieuświadomionych poziomach siebie odczuwać zmęczenie szwaczki i złość z niskiego wynagrodzenia farbiarza, i chciwość chęci zysku właścicieli spółki. Energoinformacyjny chaos ostatecznie wpłynie na Ciebie męcząco ( w najlepszym przypadku).
Proponuję celem rozszerzenia świadomości film „Chiny w kolorze blue” – klik i artykuł „Moralność tiszerta” – klik
(*) Ludzie pracujący w fabrykach w Azji są często bardzo uzdolnionymi rzemieślnikami i jakość ich pracy potrafi być niezwykle wysoka, czuję potrzebę żeby to dookreślić i oddać im sprawiedliwość. To warunki, w jakich pracują – tempo pracy i koszmarny stres, przekładają się na jakość rzeczy z azjatyckich fabryk.
Oprócz informacji zapisanej w strukturze energetycznej ubrania mocno wpływa na Ciebie również jego kształt – tzn krój. Krój wchodzi w reakcję z układem hormonalnym ciała i przepływem energii subtelnych (bo to w zasadzie dwie strony tego samego medalu..)
Jeśli chodzi o konkretny przykład, to spodnie powodują krążenie energii po symbolu nieskończoności wokół nóg – u kobiet powoduje to zaburzenia sekrecji żeńskich hormonów – aby te hormony wydzielały się dobrze, energia wokół nóg musi płynąć po okręgu..
A tak bardziej na fizycznej płaszczyźnie – każdy bardzo obcisły strój uniemożliwia prawidłowe krążenie limfy, oddychanie i pracę organów – w cisnących butach nie będziesz w stanie skupić porządnie myśli, cisnący stanik spowoduje opadanie piersi (jeśli nosisz staniki), natomiast obcisłe dżinsy skutecznie zaburzą wytwarzanie testosteronu w jądrach – przez zbyt wysoką temperaturę (jeśli oczywiście masz jądra); te same obcisłe dżinsy u kobiety spowodują powstanie efektu butelkowego, czyli niekończące się zakażenia pochwy z powodu warunków beztlenowych.
No więc aby wszystko było w porządku panie winny hasać w spódnicach (i to dość długich), a panowie w szarawarach, w których jajuszka mogą spokojnie dyndać w odpowiednich warunkach termicznych.
I jeszcze dochodzą do tego buciory… Już pomijam kwestię skutecznej energetycznej bariery, którą tworzy podeszwa (przez co jesteśmy odcięci od źródła zasilania energią Ziemi). Chodzi mi o obcasiory. Obcasy, obcasiki, koturny, kopytka czy co tam jeszcze – otóż wszystkie one bardzo skutecznie wykręcają staw biodrowy. Im wyższy obcas tym bardziej. Wymuszają tym nienaturalną pozycję, w której biodra są wychylone do przodu – nadmiernie podkręcając dolne centra energetyczne. Efekt jest taki, że człowiek z tak wywichniętym stawem biodrowym nadmiernie skupia się na jedzeniu i seksie. To naprawdę nie chodzi o kształt łydki, że jest dużo śliczniejsza w szpilce – chodzi o ten psychofizyczny efekt wywichnięcia stawu biodrowego i przesunięcia uwagi w dół – jeśli taka wymuszona pozycja trwa dłużej.
A kiedyś było tak, że ubranie chroniło i wspierało energetycznie człowieka, w dodatku przynosząc mu pomyślność – szczęśliwa koszula potrafiła „ściągać” pomyślne okoliczności. Noszący ją człowiek trafiał na lepsze szanse, w dodatku miał świetny humor i tryskał energią. Te właściwości również zależą od intencji, z którą dana rzecz powstaje i od samopoczucia twórcy. Energetyczna osoba będzie tworzyć przedmioty pełne energii. („Po owocach ich poznacie”).
Jest jeszcze kwestia symboli, wzorów i kolorystyki. Kiedyś one wszystkie komponowane były w bardzo precyzyjny sposób, po to by ubranie jak najskuteczniej spełniało funkcje ochronne. Wszystkie hafty ludowe są tego przykładem.
Umieszczano je też nie jak popadnie, ale precyzyjnie tam gdzie należy – czyli w miejscach głównych ośrodków energetycznych ciała i w miejscach, które trzeba było chronić szczególnie – otwory rękawów, otwór szyjny – traktowane były jak energetyczne bramy wjazdowe ( w tych ubraniach stawały się to warowne bramy wjazdowe).
PS. jako komentarz zamieszczam matieriał filmowy, który znalazłam 10 dni po napisaniu powyższego tekstu