Dzisiejsze tempo życia sprawia, że wielu z nas dostaje niemałej zadyszki – metaforycznie mówiąc. Na pewno znasz to z własnego życia lub z obserwacji. I choć trudno byłoby zatrzymać świat, to każdy z nas jest w stanie „zatrzymać się” we własnym świecie, w swoim wnętrzu.
Wiesz, że potrafi zniewolić, głos odebrać, sparaliżować i parę innych rzeczy uczynić. Nie chciałabym poświęcać jemu zbyt wiele miejsca ani opisywać jego wyrafinowanych taktyk działania – na pewno je znasz. Natomiast wolałabym bardziej się skupić na metodach wypraszania jego z naszego życia – w takim stopniu, w jakim jest to możliwe. A jest ich naprawdę wiele!
Najszybszym sposobem na stres jest oddech – odpowiedni oddech. Kilka głębokich oddechów jest w stanie znacznie obniżyć napięcie. Na pewno też nie raz zdarzyło Ci się „westchnąć” – gdy było ciężko, a myśli krążyły wokół problemowego tematu. I właśnie ten niekontrolowany spontaniczny wdech i wydech (westchnięcie) pozwoliły wyrzucić część ciężaru.
W sytuacjach stresowych nie musisz czekać aż adrenalina rozpłynie się po całym Twoim ciele w niemałych dawkach – będąc świadomym mocy oddechu, możesz zredukować jej ekspansję. Pamiętaj proszę – kilka głębokich oddechów, (jeśli masz mało czasu) lub (jeśli jest jego troszkę więcej) postaraj się spokojnie pooddychać przez parę minut wyciszając emocje i myśli.
Aby zwiększyć moc oddechu możesz wyobrazić sobie wpływające do Twego ciała jasne światło lub powtarzać w myślach, że wraz z wdechem wpływa do Twego ciała i umysłu spokój, harmonia i moc poradzenia sobie w każdej sytuacji, a wraz z wydechem Twoje ciało opuszcza napięcie, niepokój, lęk oraz wszystko, czego sobie nie życzysz we własnym ciele.
Kolejnym sposobem „na szybko” jest tzw. pozycja Dennisona. Ćwiczenie pochodzi z kinezjologii edukacyjnej (filozofii życia, dziedziny nauki, ćwiczeń podnoszących wydajność nauki, zwiększających możliwości pracy umysłu).
Pozycja Dennisona to taki ułożenie rąk i nóg, które sprawia, że nasze ciało i umysł wyciszają się oraz następuje dobra komunikacja między półkulami mózgu.
A wygląda ono w sposób następujący:
Prawą nogę zakładamy na lewą tak, aby skrzyżowały się w kostkach. Ręce wyciągamy przed siebie, a następnie zakładamy prawą na lewą tak, aby skrzyżowały się w nadgarstkach, środkiem dłoni zwrócone ku sobie.
Kolejnym krokiem jest splecienie palców dłoni i przeciągnięcie obu dłoni ruchem „od dołu ku sobie i w górę”. W efekcie końcowym dłonie układają się na klatce piersiowej, a łokcie są skierowane w dół.
Do dopełnienia ćwiczenia pozostaje jeszcze dotknięcie językiem górnego podniebienia (dokładniej: miejsca, z którym styka się język przy wymawianiu spółgłoski „l”).
W pozycji Dennisona lewa lub prawa nogą mogą być na górze – pamiętaj jednak, że jeśli ułożyłeś lewą nad prawą, wtedy i rękę lewą ułóż nad prawą.
Ćwiczenie można wykonywać na siedząco lub na stojąco. Można w nim pozostać kilka minut lub dłużej.
Powyżej opisałam sposoby, które można wykorzystać natychmiast, gdy „dopadnie” nas stres. Jednak warto każdego dnia poświęcić 15, 20 minut na rozluźnienie całego ciała. Gdy znajdujemy się w stanie rozluźnienia (a jest to naturalny stan istoty ludzkiej!!!) mamy lepszy ogląd sytuacji, życiowe problemy już nie wyglądają na gigantów próbujących zawładnąć naszym życiem, a i sposoby rozwiązania życiowych supełków szybko się pojawiają. Jednocześnie jest to czas samoregeneracji organizmu.
Tak, więc w dalszej części zapraszam do zapoznania się różnymi technikami relaksacyjnymi trwającymi odrobinę dłużej. Wśród nich są m.in.:
-relaksacja neuromięśniowa (brzmi co najmniej tajemniczo, jednak w praktyce jest banalnie prosta),
-trening autogenny Schultza,
-masaże,
-ćwiczenia oddechowe,
-aromaterapia,
-taniec,
-muzyka,
-robienie tego, co się kocha robić oraz
-kontakt z Naturą.
Relaksacja neuromięśniowa – nazwa zbyt wiele nie mówi, lecz już spieszę z wyjaśnieniem. Technika polega na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych partii mięśni. Możemy zacząć od dołu (od palców stóp jednej z nóg) i „iść” do góry przez nogi (najpierw zajmij się jedną, później drugą), pośladki, brzuch, plecy, klatkę piersiową, dłonie, ręce, szyję, głowę – pamiętając o każdej partii mięśni. Możemy też zacząć od góry – napinając po kolei wszystkie mięśnie, kończąc na mięśniach stóp. Napięcie każdej partii powtarzamy 2-3 razy.
Ćwiczenie możemy wykonywać na siedząco lub w pozycji leżącej.
Jeśli masz ochotę, możesz włączyć muzykę relaksacyjną.
Trening autogenny Schultza – metoda stworzona przez berlińskiego psychiatrę i neurologa, Johannesa Schultza. Popularna wśród aktorów pracujących z tremą przed występami, sportowców, lekarzy zajmującymi się schorzeniami psychosomatycznymi.
Pierwszy etap polega na odbieraniu wrażeń płynących z ciała (wsłuchiwanie się w ciało) oraz na wywoływaniu uczucia ciężkości w ciele. W praktyce wygląda to następująco:
Zaczynamy od nóg, koncentrując się na jednej stopie. W myślach powtarzamy, że nasza stopa staje się coraz cięższa, tak ciężka, że nie jesteśmy w stanie nią ruszać. Tę autosugestię powtarzamy 3-5 razy przy każdej części ciała. Po stopie „zabieramy się” za łydkę – robimy dokładnie to samo: koncentrujemy się na tej części ciała i powtarzamy formułkę. Gdy „przerobimy” jedną nogę, w ten sam sposób rozluźniamy drugą, następnie ręce, brzuch, pośladki, plecy, klatkę piersiową, szyję i głowę. Na koniec etapu pierwszego pozostań w przyjemnym uczuciu ciężkości całego ciała. Zapamiętaj ten stan.
W etapie drugim również „przechodzimy” przez kolejne części ciała zaczynając od stopy jednej z nóg, lecz tym razem uczucie ciężkości zastępujemy uczuciem ciepła.
Kolejnymi, następującymi po sobie etapami są: uspokojenie pracy serca, uspokojenie oddechu, uczucie ciepła w splocie słonecznym, odczucie chłodu na czole.
Ćwiczenia można wykonywać w pozycji siedzącej lub stojącej.
Masaże – jeśli choć raz doświadczyłeś/doświadczyłaś dobrego masażu na pewno wiesz, dlaczego je proponuję. W tej technice również pracujemy z mięśniami, z tym, że … cała praca należy do masażysty 🙂
Ćwiczenia oddechowe – czyli o oddechu raz jeszcze. Już wiemy, że mogą nam pomóc głębokie oddechy.
Innym prostym i zarazem skutecznym ćwiczeniem jest skupienie się na wdychanym i wydychanym powietrzu. Wdechy i wydechy powinny być swobodne, spontaniczne, niekontrolowane. Wycisza to umysł, emocje, zwalnia gonitwę myśli, poprawia koncentrację.
Inne ćwiczenia są troszkę bardziej skomplikowane, niektóre wymagają zaangażowania różnych partii ciała. Jest ich naprawdę wiele, jednak, aby skutecznie je wykonywać i nie zrobić sobie krzywdy, potrzebna jest literatura na ten temat (propozycje na końcu tekstu) lub ćwiczenie pod okiem specjalisty (przynajmniej na początku).
Ich działanie jest naprawdę duże: uspokojenie umysłu, rozluźnienie ciała, dotlenienie organizmu, wzmocnienie mięśni klatki piersiowej, oczyszczenie płuc, nosa i zatok przynosowych, pobudzenie krążenia krwi, zsynchronizowanie półkul mózgowych, a nawet (w przypadku niektórych) usprawnienie strun głosowych.
Rozwijanie zainteresowań – ta oryginalna „technika” wymaga „pracy” długofalowej. Chodzi o to, że gdy robimy to, co kochamy, następuje „powrót” do samego siebie. Naszą uwagę całkowicie pochłania dane zajęcie. Jesteśmy „wyluzowani”, po całym ciele krąży radość, odczuwamy dziecięcą swobodę i spontaniczność. W takim stanie nie ma miejsca na napięcie!
Muzyka – ach, muzyka, ona to dopiero potrafi! Zaprowadzi Cię w krainy znane i nieznane. Ukoi wszystko na raz: duszę, ciało i umysł – jeśli tylko włączysz taką, która jest wyspecjalizowana we wprowadzanie w stan spokoju.
Możesz włączyć ją jako tło do wyżej opisanych technik. Jeśli masz taką możliwość, ulubioną płytę/płyty weź również do pracy.
Taniec – zwłaszcza spontaniczny, ten, który jest tylko Twój! Fantastycznie rozluźnia, a jakie dawki serotoniny potrafi zaaplikować! Tańcząc nie można być ani nieszczęśliwym, ani zestresowanym. Jedną z opcji jest kurs w szkole tańca – dziś każda z nich ma naprawdę bogatą ofertę. W przypływie inwencji twórczej możesz stworzyć własne układy choreograficzne – a może będzie to taniec bez choreografii? – Jak Ci w Duszy zagra tak zatańczysz 🙂 ?
Jeśli masz ochotę porwać się w wir tańca, a boisz się, że nie wyjdzie „ładnie”, to zapamiętaj proszę jedno – tańcz tak, jakby nikt nie widział – tylko dla siebie.
Aromaterapia – czyli „leczenie zapachem”. Jednak nie chodzi tu o pierwszy lepszy flakonik perfum, lecz o zapachy pochodzące prosto z natury. Jedną z form aromaterapii jest… spacer po lesie. Drzewa (i leśne rośliny) wytwarzają wiele niezwykłych substancje, które chcąc nie chcąc, wdychamy spacerując wśród nich. A po spacerze raczej każdy z nas jest zrelaksowany i wypoczęty.
Te specjalnie substancje, wytwarzane przez najróżniejsze rośliny na świecie, zostały „zebrane” i są znane jako olejki eteryczne. Aromaterapia pojawiła się w Polsce na początku lat 90. Początkowo medycyna klasyczna zgotowała aromaterapii wrogie przyjęcie. Wonne olejki zyskały uznanie wśród bioenergoterapeutów, jasnowidzów, wróżek – czyli osób zajmujących się paramedycyną i parapsychologią. Po 10-ciu latach nastawienie „klasycznych lekarzy” powoli zaczęło się zmieniać (Bogu dzięki, chociaż tempo zmiany nastawienia mogłoby być szybsze – „klasyczni” mają jeszcze bardzo wiele do odkrycia z dziedziny paramedycyny).
Dziś olejki eteryczne są używane niemalże wszędzie – w domach, gabinetach terapeutycznych, saunach, gabinetach odnowy biologicznej, w firmach (lecz w Polsce jeszcze mało popularne), szpitalach (choć w naszym kraju różnie z tym bywa), hotelach;
Olejki eteryczne na relaks, wewnętrzny spokój i harmonię to: lawenda, drzewo sandałowe, rozmaryn, liście gorzkiej pomarańczy, koper włoski, zielona herbata;
A nade wszystko ważny jest KONTAKT Z NATURĄ. Jesteśmy i zawsze będziemy częścią Natury – to jest sprawa bezdyskusyjna. Tym lepiej dla nas, im bliżej Niej będziemy. Wraz z odzyskiwaniem więzi z Naturą nasze „energetyczne akumulatorki” stopniowo uzyskają stałe „Źródło zasilenia”, pojawi się zachwyt nad Pięknem i poczucie sensu istnienia.
Tak naprawdę wyżej opisane techniki powinny stać się Twoją pomocą w odzyskaniu Twej prawdziwej natury: twórczej, radosnej, spontanicznej i promiennej. Jeśli tego właśnie poszukujesz, już wiesz jaki może być Twój pierwszy krok…
Z całego serca życzy autorka powyższego tekstu,
Magdalena Mojsik
Pomocne produkty:
Książki:
– „Poradź sobie ze stresem” Leslie Kenton
– „Potężna moc relaksacji” (książka z płytą CD) Bożena Zambrzycka
– „Spokój w pracy” Paul Wilson
– „Technika wyciszenia” Paul Wilson
– „Jak radzić sobie ze stresem” Joanna Gutmann
– „Nawyki antystresowe” Schnack Gerd Kristen
– „Nie bój się” Baum Jens
– „Przemień swój lęk” Grun Anselm
– „1001 sposobów na relaks” George Mike
– „Relaks w 90 sekund” Rolf Herkert
– „Jak zwalczyć stres i osiągnąć pełen relaks? Trening” Wydanie V – Martha Davis, Elizabeth Robbins Eshelman, Matthew McKay
– „Aromaterapia i inne terapie naturalne”
– „Leczenie energią kwiatów” Irena Orłowska
Nagrania:
-Amaranti „Przebudzenie Pieśni Duszy”
-Angel – Anioł
-„Czas aniołów – prawdziwa muzyka relaksacyjna”
-„Muzyczny mix relaksacyjny”
-„Muzyczny relaks 2″
-„Muzyka do relaksu, oddychania i uczenia się”
-„Profesjonalny relaks”
-„Relaks przy odgłosach natury – ptaki wokół nas”
-„Relaks przy odgłosach natury – słowicze trele”
-„Relaksacyjna muzyka dla dzieci”
-„Romantyczne relaksacje”
-„Simply relaks vol. 2 – po prostu relaks”
-„W co wierzę (CD) – Głęboki relaks” – Louise L. Hay
-„Wszechświat relaksu” (plik mp3)
-„Orange Moon” Daniel Christ (CD)
-„Opera Wszechświata” (CD)
-„Muzyka do masażu” (CD)
-„Near Heartbeat” Daniel Christ (CD)
-„Refugium – moje bezpieczne miejsce” (CD)
-„Simply relax vol. 1 – Unveil the Mystery of Sound & Silence”
-„U źródeł ciszy” – Bożena Figarska
Olejki eteryczne:
– Lawenda
– Drzewo sandałowe
– Rozmaryn
– Liście gorzkiej pomarańczy
– Koper włoski
– Zielona herbata